Drogie moje, najdroższe ptaszyny.
Wiem, że obiecywałam i sobie i
Wam, że będę systematycznie pisać i dodawać rozdziały, ale jak widzicie
tak bardzo mi to nie idzie. Chciałam jednak wyjaśnić Wam tę sytuację.
Nie,
nie zawieszam żadnego z moich opowiadań, ani nie kończę. Mimo, że tak
to wygląda, gdy tyle czasu nie dodaję NIC, ale chciałam postawić sprawę
jasno. Pisanie tych opowiadań jest dla mnie naprawdę ważne, pozwala mi
się oderwać od wszystkiego i uwierzcie mi, uwielbiam to! Ale w związku z
moją obecną sytuacją po prostu nie daję sobie rady ani czasowo ani
motywacyjnie. Jestem teraz zajęta egzaminami, zaliczeniami, nerwami i
wszystkim, co złe związane z sesją. Dodatkowo mam na głowie pisanie
pracy dyplomowej, w związku z którą mam naprawdę sporo czytania,
szukania, pisania itd... nie wiem, może to jest moja wada, ale nie
potrafię, jeżeli chodzi o pisanie, siąść i pisać przez 15 minut, a potem
przejść do czegoś zupełnie innego. Z jakiegoś powodu potrzebuję się
nastawić, że mam cały dzień na pisanie i wtedy spokojnie zawinięta w
łóżku z komputerem mogę pisać. Przykro mi, ale tak jest. Gdy wisi nade
mną widmo egzaminu, po prostu nie mogę się skupić... Jedyne, co Wam mogę
powiedzieć a propos mojego powrotu do pisania to to, że od 11 lutego
mam ferie, a potem zaczynam nowy semestr, więc powinnam mieć luz na
początku. Wcześniej nie widzę szansy, żebym coś napisała, ale gdy już
wszystko zdam, zamelduję się tu z nowiutkim rozdziałem. Mam nadzieję, że
mi wybaczycie to, jak zapuściłam tę historię i jak Was opuściłam...
Trzymajcie się i do usłyszenia po 10 lutego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz