wtorek, 12 maja 2015

chapter seven: wonderfully.


 Przepraszam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Na dworze było chłodno, ale tego dnia wiatr umilkł, więc właściwie warunki były niezłe do spacerowania. Avery skierowała kroki w stronę, z której dotarła do hostelu, dzięki czemu po parunastu minutach doszła do niewielkiego skweru, na którym ustawione były charakterystyczne czerwone ławki. Tym sposobem znalazła się na ulicy, przy której znajdowała się szkoła. Jej nowa szkoła... Dziewczyna aż się lekko uśmiechnęła na myśl o tym, że może się z czystym sumieniem nazwać studentką. Bezwiednie jej stopy zaczęły kierować się w stronę budynku z czerwonej cegły. Avery przyglądała się uważnie wszystkim mijanym sklepom, ponieważ stwierdziła, że prawdopodobnie Theo ma rację i przy jej niewielkich kwalifikacjach i trybie pracy na najwyżej pół etatu, najlepszym rozwiązaniem będzie poszukanie ofert po pierwsze w pobliżu szkoły, żeby nie musiała latać z jednego końca miasta na drugi, a po drugie w witrynach sklepowych, bo była większa szansa, że znajdzie tam pracę dla kelnerki, sprzątaczki czy jakiejś pomocy w sklepie. Miała nadzieję też na to, że przy okazji rozejrzy się za mieszkaniem. Liczyła się z tym, że zostanie parę nocy u Theo, ale nie wyobrażała sobie mieszkania przez cały rok w takim zawieszeniu. Co by nie było, ale hostel to miejsce raczej tymczasowe. Wiedziała, że akademik byłby tańszy, ale nie była pewna czy na chwilę przed rozpoczęciem roku dostanie tam pokój. Tak prawdę mówiąc nie była nawet pewna czy szkoła ma swój akademik. Będąc jeszcze w domu sprawdziła, że Akademia Sztuki oferowała swoim studentom zakwaterowanie, ale co do tej, nie miała żadnych informacji. Dziewczyna, starając się krążyć mniej więcej w okolicy, żeby być w stanie dotrzeć do hostelu, spacerowała kolejnymi ulicami. Po około dwóch godzinach łażenia, w ciągu których jedynymi ogłoszeniami, na jakie natrafiła były oferty pracy dla hydraulika w jakimś warsztacie i dla tancerek w klubie nocnym, Avery była trochę zawiedziona. Nie oczekiwała oczywiście, że znajdzie zatrudnienie w pierwszym miejscu jakie zobaczy, ale liczyła, że po takim czasie znajdzie jakąkolwiek ofertę pracy minimalnie chociaż pasującą do jej możliwości. Gdyby były takie ogłoszenia, miałaby większą nadzieję, że uda jej się coś znaleźć. Zbliżała się pierwsza, a szatynka wciąż była bez śniadania, więc gdy w ciągu sklepów dostrzegła niewielką kawiarnię postanowiła zrobić sobie krótką przerwę i wreszcie coś zjeść. Wewnątrz panował spokój i cisza przerywana tylko brzdękiem naczyń czy szelestem gazety. Nie była to co prawda jedna z tych przytulnych małych kawiarenek z ladą zastawioną górą ślicznie wyglądających słodkości i wypełnioną zapachem świeżo upieczonych babeczek, ale prosty wystrój w żaden sposób nie odpychał. Przy oknie i na środku sali stało kilka stolików, ale większość była wolna. Jedynie w kącie siedziała ciemnowłosa dziewczyna przeglądająca gazetę, a przy jednym z bardziej środkowych stolików siedział mężczyzna w starszym wieku i popijał kawę. Za ladą stała kobieta w średnim wieku, która pojawiła się w pomieszczeniu zaraz po tym, gdy Avery przekroczyła jego próg.
- Dzień dobry. - Dziewczyna uśmiechnęła się lekko.
- Co ci mogę podać? - Zapytała kobieta odwzajemniając gest szatynki.
- Ma pani coś obiadowego? Albo przynajmniej bardziej konkretnego od ciastek?
- Na razie obiadów jeszcze nie mamy, ale mogę ci zaproponować coś bardziej śniadaniowego... Tosty, jajecznica na bekonie, naleśniki?
- To niech będzie jajecznica i herbata.
- To usiądź sobie, a ja za chwilę podam do stolika.
Kobieta zniknęła na zapleczu, a Avery już miała odejść zając stolik, gdy jej wzrok zahaczył o białą kartkę formatu a5 postawioną na ladzie, na której widniał napis: "Przyjmiemy kelnerkę.". Dziewczyna przystanęła w miejscu i przez moment była tak zdumiona, że nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Stała przy ladzie może nie bardzo długo, ale nie zdążyła odejść zanim wróciła kobieta obsługująca klientów.
- Chciałabyś coś jeszcze? - Zapytała lekko zdziwiona widokiem dziewczyny wciąż stojącej przy ladzie.
- Tak, właściwie dopiero teraz to zobaczyłam i chciałam się zapytać o pracę. - Avery wskazała na kartkę z informacją.
- Przykro mi. Wczoraj po południu zgłosiła się do nas dziewczyna i szef ją przyjął dzisiaj rano. Miałam usunąć tę kartkę, ale cały czas zapominam. Przykro mi.
- Trudno. - Avery posłała jej lekki uśmiech i oddaliła się zajmując miejsce przy jednym ze stolików stojących przy oknie. Zdjęła z siebie kurtkę, którą razem z torbą powiesiła na oparciu krzesła i usiadła na nim. Omiotła jeszcze raz wzrokiem wnętrze i natrafiła na przyglądającą się jej znad gazety dziewczynę, która siedziała niedaleko. Musiała być w podobnym do Avery wieku, prawdopodobnie była od niej wyższa i miała półdługie kruczoczarne włosy z jednej strony założone za ucho. Gdy ich spojrzenia się spotkały nieznajoma uśmiechnęła się lekko.
- Nie przejmuj się. O to samo pytałam jakieś pół godziny temu. - Dziewczyna pochyliła się nieco w stronę szatynki i przyciszyła głos. - Cały czas zapomina zdjąć tę kartkę, nie wiem czy w ogóle pamięta kogo zatrudniła. - Avery uśmiechnęła się pod nosem przyglądając się czarnowłosej.
- Przy takim ruchu chyba nawet nie musiałaby pamiętać.
- Chyba masz rację... Chociaż jeszcze się okaże czy dostaniesz swoją jajecznicę. - Dziewczyna wyszczerzyła się zabawnie marszcząc nos. - Szukasz pracy, co?
- Taak... ale...
- ... to nie takie proste... - Dokończyła za nią brunetka.
- Właśnie. - Przytaknęła Avery. - Chodziłam całe rano po okolicy i nic, chyba, że chciałabym tańczyć w klubie nocnym...
- A jakiej pracy szukasz? Robię to samo i mam gazetę z ogłoszeniami, może chciałabyś zerknąć?
- Wszystko jedno jakiej, tylko bez wielkich wymagań, no i raczej na pół etatu.
- Hmmm... na pół etatu... chyba nic tu takiego nie było... - Dziewczyna zamyśliła się wpatrując się w gazetę.
- Noo... na cały raczej się nie wyrobię, bo zaczyna się rok akademicki, ale muszę mieć dopływ kasy, bo potrzebuję mieszkania. - Westchnęła Avery przeczesując ręką włosy.
- Mieszkania też szukasz? - Zapytała zdziwiona brunetka. Trochę zażenowana szatynka lekko pokiwała głową.
- Tak się złożyło... wczoraj przyjechałam i jestem zupełnie niezorganizowana. No i mam tak z tydzień, żeby znaleźć pracę i mieszkanie, bo inaczej nie pozostanie mi nic innego jak powrót do domu.
- Ale to cudownie! - Czarnowłosa uśmiechnęła się promiennie, a Avery zrobiła kwaśną minę. Jej nie było wcale do śmiechu. Widząc minę szatynki, nieznajoma wstała zgarniając w garść gazetę, szybko zbliżyła się i zajęła miejsce naprzeciw Avery.
- Jakoś nie mogę dostrzec żadnej pozytywnej strony... - Mruknęła patrząc na dziewczynę.
- Ale nie... Czekaj... Nie chodziło mi o to... Też na gwałt szukam mieszkania... pracy zresztą też, ale mieszkania bardziej mi potrzeba. A wiesz... samemu jest trochę ciężko. Słuchaj, wyglądasz normalnie... wiem, że ja może się taka nie wydaję, ale uwierz mi, ludzie ze mną wytrzymują. - Brunetka uśmiechnęła się lekko cały czas wpatrując się w siedzącą naprzeciw niej dziewczynę. - Może chciałabyś zjednoczyć siły i razem poszukać mieszkania? Wiesz jak mówią: w kupie siła.
- Ymmm.. nooo... - Avery była trochę za bardzo zszokowana bezpośredniością nieznajomej, żeby szybko sformułować odpowiedź. Równie szybko jak na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, brunetka zmarszczyła brwi i wstała z krzesła.
- Nie no, ale jak masz jakieś inne plany to po prostu powiedz, nie chodzi mi o to, żeby cię do czegokolwiek zmuszać.
- Nie, czekaj. Ja po prostu... eee.. chyba się tego nie spodziewałam... Jestem Avery. Słuchaj... byłoby super. Nikogo tu nie znam tak właściwie i jakoś czuję się tu trochę zagubiona. - Uśmiechnęła się lekko wyciągając rękę do stojącej dziewczyny. Momentalnie na usta brunetki wrócił szeroki uśmiech, a jej dłoń gwałtownie potrząsnęła drobniejszą ręką Avery.
- Roxanne. Ale mów mi Roxy. Super, naprawdę się cieszę, że się zgodziłaś, bo ostatnio miałam tylko męskie towarzystwo mojego faceta... właściwie to byłego... no nieważne... Kurcze, od razu mam więcej energii... - Dziewczyna mówiła na jednym wdechu bardzo szybko wyrzucając z siebie słowa i prawdopodobnie mówiłaby dłużej, gdyby nie to, że do ich stolika podeszła kobieta z zamówieniem Avery.
- Smacznego. - Powiedziała i odeszła z powrotem za ladę.
- Dziękuję.
- Powiedz mi, czy rozglądałaś się już za mieszkaniem? - Roxy kontynuowała temat.
- Nie, dopiero dzisiaj zaczęłam, wczoraj przyjechałam i miałam rozmowy na studia, więc ledwo znalazłam potem miejsce do spania...
- Zaczynasz studia? - Avery, która właśnie przełykała pokiwała tylko głową. - Fajnie, a gdzie będziesz studiować?
- Ymm... to jest... eee... jest taka szkoła plastyczna na Scawen Rd... Nie wiem czy kojarzysz... to niedaleko stąd...
- Chyba wiem o czym mówisz... To jest.. taki ceglany budynek?
- Dokładnie.
- Super... więc mówisz, że sztuka cię kręci?
- Tak. - Szatynka zaśmiała się z doboru słów Roxy. - Można powiedzie, że mnie kręci... A ty co tu robisz?
- Też studiuję. To znaczy, właściwie miałam teraz przerwę, ale jakoś udało mi się przekonać władze, że będę się bardzo przykładać do nauki w tym roku, więc... - Dziewczyna zrobiła krótką pauzę i lekko się naburmuszyła - Wszystko przez faceta... - Powiedziała wrogim tonem. - I właśnie dlatego muszę jak najszybciej... Gdzie ty w ogóle mieszkasz teraz?
- W takim hostelu.
- Jest tu gdzieś coś takiego?
- Tak... trudno go znaleźć, ale...
- Jako moja przyszła współlokatorka... chcesz mi pomóc? - Na twarzy brunetki znów zawitał uśmiech, tylko że tym razem trochę bardziej zakłopotany.
- Pewnie, a w czym? - Roxy przebiegła palcami po włosach, zanim się odezwała.
- Ja naprawdę muszę wynieść się od faceta... nie chciałabyś... pomóc mi w przeprowadzce? Mój były dzisiaj po południu wychodzi do pracy, a ja nie mam ochoty go już ogląda, więc chętnie zabrałabym rzeczy z jego mieszkania, a jeśli mówisz, że jest tu gdzieś hostel, to... byłoby super.
- Nie ma sprawy. - Avery uśmiechnęła się pokrzepiająco do dziewczyny. - Jeśli tylko damy radę to możemy iść kiedy tylko będziesz chciała.
- Dać - damy, a jeśli chodzi o transport to coś załatwię. - Brunetka wyglądała na wyjątkowo zadowoloną z obrotu sprawy, więc wygodniej rozsiadła się na krześle i prawie nie milknąc doczekała, aż Avery skończy swój posiłek i zaraz po zapłaceniu dziewczyny ramię w ramię udały się w stronę mieszkania Roxy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

(wiem, że tak to rozciągam i przynudzam, ale Zayn się pojawi, to mogę obiecać)
 

4 komentarze:

  1. Jak to dobrze, ze Avery spotkala na swej drodze Roxy. Teraz bedzie jej zdecydowanie razniej. Szkoda, ze z ta praca nie wyszlo, ale znajda cos.
    Ciesze się, ze napisalas, za tym opowiadaniem rowniez sie stesknilam i czekam z niecierpliwością na kolejne rozdzialy :)
    Sory ze dopiero teraz komentuje, ale bylam chora i mialam chorobowe i pojechałam do domu. Caly Bozy tydzień a nawet i wiecej byczylam sie w domku :)
    Mam nadzieje, ze sie odezwiesz bo ostatnio cos pisalas ze zle u Ciebie. Mam nadzieje, ze Twoje meki dobiegly konca i Wszystko jest w porzadku.
    Pozdrawiam i ściskam mocno Asia.
    :-* :-* :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak... każdy potrzebuje takiej bratniej duszy ^^ mogę nawet powiedzieć, że Roxy pozostanie stałą i w jakiś sposób znaczącą postacią w tej historii :)
      Ty mi się tu nie tłumacz kocie, bardzo lubię Twoje komentarze, ale biorąc pod uwagę co ile wstawiam rozdziały, to czasem się zastanawiam, czy ktoś jeszcze w ogóle pamięta o tych całych nieszczęsnych opowiadaniach ;p bardzo się cieszę, że się odezwałaś, i tak naprawdę nie ma znaczenia czy parę dni wcześniej czy później :P po prostu do mnie pisz :D

      Usuń
    2. Ale ze mnie debil. Dopiero teraz zobaczylam komententarz. Zawsze bede pisac hihi, bedziesz mnia miala jeszcze dosc, zobaczysz :-P ja pamiętam i zawsze bede pamiętać, ale sprobuj mi jakis usunac albo zawiesic to nogi z du.. :)

      Usuń
  2. Jest,jest,jest dobrze :) chociaż serio czekam na Malikaa..mam nadzieje że niedługo się pojawi :) rozdział cudny,chodź mam dobry niedosyt szczerze powiedziawszy :) no cóż :)
    A i tak TAK wiem,że nie lubisz spamów,bo kto je lubi,ale gdybyś nie miała co czytać,co robić,lub cokolwiek innego to wbijaj śmiało,czytaj i komentuj jak wrażenia :)
    http://reallyiloveyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń